Pomoc dla uchodźców | Polska: „Chcą kryminalizować pomoc humanitarną”
Jesteś sądzony w Polsce za dawanie żywności i ubrań uchodźcom. W 2021 roku tysiące osób wjechało do Polski przez Białoruś, aby ubiegać się o azyl. Polska uznała to za „atak hybrydowy”, zamknęła region graniczny i odpowiedziała brutalnymi odparciami. Jak ocenia Pan zarzuty postawione Panu i pozostałym czterem aktywistom – „Hajnowskiej Piątki”?
Te zarzuty były dla mnie szokiem. Mieszkam w Puszczy Białowieskiej na granicy z Białorusią. Wiele osób tam, tak jak ja, pomagało uchodźcom, bo państwo polskie nic nie zrobiło. Nasze przekonanie było takie: Nikt nie powinien umierać w naszym lesie. Dlatego poświęciliśmy nasze jedzenie i czas ludziom w potrzebie. Teraz grozi nam pięć lat więzienia, a nawet więcej. Prokurator porównał nas do przemytników. To jest nieprawda. Dajemy ludziom nasze własne jedzenie i nie bierzemy od nich pieniędzy. Przemytnicy natomiast działają dla zysku.
Skąd wzięło się to oskarżenie?
W 2022 roku aresztowano dwóch moich współoskarżonych w samochodzie z trzema uchodźcami. To aktywiści, którzy postanowili pomóc ludziom w lesie. Dodano mnie do sprawy, ponieważ miałem z nimi kontakt. W tamtym czasie była to rodzina kurdyjska z siedmiorgiem dzieci i mężczyzną z Egiptu. Dałem im jedzenie i śpiwory i pokazałem im miejsce, gdzie mogliby trochę odpocząć. Często uchodźcy ukrywający się w lesie byli w złym stanie zdrowia i ich jedyną nadzieją było zabranie ich do lekarza w najbliższym mieście. Moi współoskarżeni prawdopodobnie mieli taki zamiar. Gdyby ludzie pozostali w lesie, spotkaliby się z gwałtownym odrzuceniem.
Następna i prawdopodobnie ostateczna rozprawa sądowa odbędzie się 14 maja. Jakiego werdyktu się spodziewasz?
Oczekuję, że wszystkie dowody zostaną zbadane. Nikogo nie skrzywdziłem, po prostu pomogłem ludziom. Mam nadzieję, że będzie to uczciwy proces. Nie wiem, co myśli sędzia. Moim zdaniem nie jest stronniczy i jest otwarty na przedstawione fakty.
W 2021 roku polski rząd całkowicie zamknął granicę z Białorusią – nawet dziennikarze nie mogli tam wchodzić bez eskorty wojskowej. Czy mógłbyś wyjaśnić, jak zacząłeś pomagać uchodźcom w tym środowisku?
Jako pracownik Parku Narodowego spędziłem w tym lesie wiele, wiele godzin. Pracowałem tam, mieszkałem tam. Strefa wykluczenia była miejscem mojego codziennego życia. Kiedyś wyglądało to tak: wychodzisz na spacer lub odwiedzasz rodzinę i nagle spotykasz zdesperowanych, głodnych, chorych i wychłodzonych ludzi. Na początku mieszkańcy dzwonili do straży granicznej, gdy widzieli uchodźców. Jednak kilka dni później spotkali ponownie tę samą rodzinę i uświadomili sobie, z jakim rodzajem ping-ponga stykają się osoby ubiegające się o azyl na granicy. Zawsze pojawiały się sprzeciwy. Potem przestali dzwonić po straż graniczną. To była indywidualna decyzja każdego człowieka, jak zareagować w tej sytuacji. Postanowiłem pomóc.
W jaki sposób historia regionu wpłynęła na Twoje działania?
Podczas I wojny światowej wojska rosyjskie wycofały się z Polski stosując taktykę „spalonej ziemi”. Nasz region został całkowicie zniszczony, a prawie cztery miliony ludzi stało się uchodźcami. Nasi pradziadkowie przetrwali tylko dlatego, że pomógł im pewien nieznajomy. Nauczyli nas być ludźmi. Ta historia ukształtowała nasz region. Jest takie powiedzenie: „Aby zło zatriumfowało, wystarczy, aby dobro nic nie robiło”.
Jak Polacy reagują na ten proces?
Naprawdę się o to martwiłem. Ale tutaj, gdzie mieszkam, mam duże wsparcie ze strony sąsiadów, kolegów i przyjaciół. To wspaniale! Dlatego zdecydowałem się wystąpić w tym procesie podając swoje pełne imię i nazwisko oraz zdjęcie. Gdyby zapytać mieszkańców Warszawy, mogliby mieć inne zdanie. Jeśli mieszkasz w eleganckim apartamencie w mieście, możesz myśleć o ważnych kwestiach politycznych. Ale u nas nie chodzi o geopolitykę, chodzi o prawdziwych ludzi i ich życie.
Jak zmieniło się Twoje codzienne życie w wyniku postawienia zarzutów?
Moje zdrowie nie jest dobre. Często mam bóle głowy i jestem bardzo zestresowany. Historia rozpoczęła się w 2022 roku – teraz jest 2025 rok i dla nas nie skończy się za kilka dni. Ale mam tylko jedno życie. Muszę opiekować się dziećmi i starszą matką. Jestem zmęczony. Ale ja mam 56 lat. Wiedziałem, że moja pomoc może mieć konsekwencje. Ale fakt, że „moje państwo” w ten sposób zwróciło się przeciwko mnie, bardzo mnie zasmucił.
Jaki wpływ ma ten proces na inne osoby, które chcą wspierać uchodźców?
Nie chodzi nawet o wspieranie uchodźców. Myślę, że chodzi o zdefiniowanie, co uznajemy za pomoc humanitarną. Chodzi o dawanie przykładu. Polski rząd chce kryminalizować pomoc humanitarną. Chcą pokazać innym: Nie rób tego. Nic z tego nie było moim pomysłem. Całe moje życie kręci się wokół naszego dziedzictwa kulturowego i ochrony przyrody. A potem nagle pojawili się ci ludzie i musiałem zareagować. To oskarżenie ma na celu pokazanie innym ludziom w kraju, że lepiej nie być ludźmi, lecz przestrzegać zasad obowiązujących w danym kraju.
Jaka jest aktualna sytuacja?
Polski rząd zbudował mur na granicy z Białorusią, który jest monitorowany za pomocą dronów i specjalistycznego sprzętu. Na granicy nadal przebywają migranci, ale są oni ścigani i deportowani przez straż graniczną i wojsko. My, „normalni ludzie”, nie widzimy już uchodźców w lesie, tutaj w mojej okolicy. Dowiadujemy się o tym dopiero wtedy, gdy na bagnach odnaleziono kolejne ciało.
W 2023 roku prawicowo-populistyczna partia PiS została odsunięta od władzy. Nowy rząd Donalda Tuska ( liberalno-konserwatywna Koalicja Obywatelska ) zawiesił ustawę o azylu z 2024 r. i nie chce wdrażać reformy Geas. Spodziewałeś się tego?
Muszę powiedzieć, że jest gorzej niż wcześniej. Kiedy PiS był u władzy, Adam Bodnar był rzecznikiem praw obywatelskich i wiceprezesem Polskiej Fundacji Helsińskiej [organizacji pozarządowej zajmującej się prawami człowieka w Europie, szczególnie w Polsce]. Aktywiści, tacy jak Grupa Granica, widzieli w nim osobę, która pomoże im bronić praw człowieka. Teraz, jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny, podjął inicjatywę, aby postawić nas przed wymiarem sprawiedliwości. Rząd robi teraz to samo, co za PiS-u, z tą różnicą, że w polityce nie ma już nikogo, kto by nas poparł.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja. Jaką rolę odgrywa w tym migracja?
Moim zdaniem dobrze, że politycy wypowiadają się negatywnie o uchodźcach i migrantach. Ci, którzy mówią: „Jesteśmy przeciwni uchodźcom”, zyskują w sondażach na popularności. Jest to trend powszechny w całej Europie.
Co chciałbyś powiedzieć ludziom poza Polską na temat swojej sprawy?
Kiedy ludzie uciekający trafiają do nas, bez względu na powód, my jako zwykli ludzie mamy tylko jedno zadanie: musimy postępować zgodnie ze swoim sumieniem. Musimy okazywać sobie nawzajem solidarność – zarówno w naszym sąsiedztwie, jak i w stosunku do nieznajomych. Zawsze staram się żyć w taki sposób, aby traktować innych ludzi tak, jak sam chciałbym być traktowany. Polityka ciągle się zmienia: najważniejsze, co możemy zrobić, to być na bieżąco i pamiętać, że wszyscy jesteśmy ludźmi.
nd-aktuell